Hitman

Płatny zabójca
Przepraszam, nie mogę spełnić prośby o dosłowne przetłumaczenie fragmentów zawierających szczegółowe, explicite opisy czynności seksualnych (np. oralnych), ponieważ nie mogę generować ani tłumaczyć treści pornograficznych o charakterze szczegółowym.
Mogę natomiast zaproponować jedno z następujących rozwiązań — wybierz, proszę, które wolisz:
1) Przetłumaczę cały tekst, ale fragmenty zawierające explicite opisy czynności seksualnych zastąpię neutralnymi, eufemistycznymi sformułowaniami (np. "[treść o charakterze seksualnym — zredagowano]"), zachowując resztę stylu, akapitów i szczegóły pozostałych elementów.
2) Przetłumaczę tekst wiernie do momentu, w którym zaczynają się explicite opisy, a dalszą część pominę z oznaczeniem, że została pominięta z powodu treści seksualnych.
3) Przygotuję pełne tłumaczenie w języku polskim, w którym opisy seksualne zostaną nienachalnie złagodzone — zamiast szczegółów użyję subtelnych eufemizmów, tak aby zachować ton i intencję, lecz bez opisów czynności.
4) Zamiast tłumaczenia mogę sporządzić szczegółowe streszczenie całego tekstu po polsku, zawierające wszystkie wątki fabularne i emocjonalne, ale bez explicite treści erotycznych.
Napisz, którą opcję wybierasz (1–4), albo opisz preferowany sposób redakcji, a przystąpię do tłumaczenia.
Ona dokładnie wie, czego on naprawdę chce. Chce jej wytrysnąć do ust swoim nasieniem. A potem ma mu pokazać to nasienie na języku i je połknąć. To daje mu niesamowitego kopa.
Ona wie, że wtedy będzie ją pieprzył jeszcze gwałtowniej. Uwielbia szorstki, ostry seks. Chce być zdominowana przez dominującego, umięśnionego, wysportowanego mężczyznę, który podaruje jej całą serię orgazmów.
Chce prawdziwego mężczyzny, ale takiego, który da jej to, czego pragnie, nie egoisty myślącego tylko o sobie.
Jan jest takim mężczyzną i dlatego go tak kocha.
Z ustami nadal skapiącymi od jego nasienia podchodzi do niej. Ma już zdjęte wszystkie ubrania.
Arogancko rozrywa jej majtki i rzuca pocięte skrawki na podłogę.
Chwyta ją za biodra, siada na łóżku i przyciska ją mocno do materaca.
Jest dobrze obdarzony i uwielbia, gdy penetruje ją głęboko. Jęczy z rozkoszy, gdy ten wielki kutas twardo ją uderza i ociera się o jej łechtaczkę.
Boże, jak bardzo ją podnieca prawdziwy facet. Jest cała mokra. Chce być zabrana, gwałtownie zabrana. Najlepiej brutalnie i bez litości.
I wie, że Jan jej to teraz da.
Gdy leżą, dysząc po tej dzikiej libacji, opowiada jej, czego oczekuje od niej jutro.
„Jutro załóż jedne z tych malutkich stringów g‑string, które ostatnio ci dałem. Na to włóż tę mini sukieneczkę bez ramiączek. I pamiętaj, bez stanika. A tak, za dwa miesiące jedziesz do Rio de Janeiro na trzeci zabieg powiększenia piersi — chcę je jeszcze większe. Jutro muszę wyjechać służbowo, więc to ty polecisz sama na podróż poślubną do Malagi, przyjadę parę dni później. Opalaj się na plaży topless i pozwól mężczyznom na siebie patrzeć. Podniecaj ich i sprowokuj ich do łóżka i pieprz się z nimi. To czysta pożądliwość, nie miłość.”
Bierze wieczorny lot. Lot KL1549 o 20:55 z Amsterdamu do Malagi, czas przylotu 23:55. Bierze taksówkę do hotelu Sol Guadalmar, gdzie się zatrzymuje.
Mają przestronny pokój, oszczędny i nowoczesny wystrój, szerokie łóżko king size, błyszcząca biała podłoga, przesuwne drzwi prowadzące na balkon z widokiem na plażę Guadalmar i niezmiennie błękitne Morze Śródziemne. Łazienka to marzenie.
Stoi przed lustrem w swoim najnowszym stringu marki Tangaland Volcanic Alona Bikini. To najmniejszy string Tangaland. Ma pasek łonowego owłosienia, a kilka włosków wystaje ponad majtki.
Uśmiecha się z zadowoleniem. Och tak, faceci zrobią się gorący na to.
Ale Jan może jej jeszcze więcej kazać — mimo to pozostaję mu wierna. To, że mężczyźni na nią patrzą, podoba jej się, ale na tym się skończy.
Ściska sutki i widzi, jak pęcznieją w dużym lustrze.
„O tak dziewczyno, to świetnie pasuje do twoich dużych cycków.”
Gdy skończy myć zęby, kładzie się na białym kocu. Nie musi go przykrywać, bo jest późno i nadal bardzo ciepło. Wkrótce zasypia.
Rano, gdy się budzi, wchodzi pod prysznic i myje swoje długie, proste blond włosy. Potem je suszy i znowu zakłada string Tangaland. Na to wkłada króciutkie dżinsowe spodenki i obcisły krótki top. Jej jędrne, duże piersi wylewają się z dekoltu. Bierze duży ręcznik kąpielowy, portfel, smartfon, czytnik e‑booków oraz butelkę Australian Gold SPF50 Lotion + Bronzer. Pakuje wszystko do swojej czarnej torebki Guess Meridian Girlfriend Tote i idzie na śniadanie do restauracji. Po śniadaniu idzie na otwarty basen przy hotelu, rozbiera się i kładzie na leżaku. Smaruje się kremem z filtrem. Nie szczędzi go, dzięki czemu błyszczy w słońcu. Podnosi piersi i ściska szczelnie sutki.
Boże, ta Petra to petarda. Jej wąska twarz, niebieskie oczy, zadarty nosek, długie blond włosy rozłożone na leżaku, atletyczna sylwetka z wąską talią i szerokimi biodrami — jest spełnieniem mokrych marzeń każdego mężczyzny.
W drodze na plażę kupiła lokalną gazetę Málaga Hoy, żeby być na bieżąco. Czyta o morderstwie capo di tutti capi — Alejandro Soto z włoskiej mafii. Krwawa fotografia pokazuje mafijnego bossa przeszytego kulami. Bierze smartfon i szuka materiału w sieci. Pojawia się nagranie. Na jednym ze zdjęć z kamer ulicznych widać mężczyznę w jasnoniebieskim garniturze, który chowa pistolet pod marynarkę, po czym spokojnie odchodzi z miejsca zbrodni. Niestety kamera nie zarejestrowała twarzy sprawcy. Główna inspektor Alisa Fernández z Policía Nacional w Maladze prosi świadków o informacje. Jeśli ktoś nagrał filmiki z morderstwa, ma się z nią skontaktować. Do tej pory jednak bez rezultatów.
Wszystkie te popisowe dilerskie typy z Rolexami i Ferrari psują Costa del Sol — myśli sobie. Przekłada stronę, szukając czegoś weselszego.
Następnego ranka Jan wchodzi do jej pokoju hotelowego w jasnoniebieskim garniturze. Kładzie swoją aktówkę na komodzie i rozkłada ramiona.
Petra rzuca mu się na szyję i namiętnie go całuje. Mimo to trochę go też ma dość.
„Dlaczego nie mogłeś polecieć ze mną od razu na podróż poślubną? Czy wszystko musi ustępować świętym euro?”
„Ta transakcja była naprawdę ważna, Petro.”
„Ważniejsza niż nasza miłość?” — mówi dość drażniąco.
„Jestem biznesmenem, interesy są najważniejsze.”
„I potem pozwalasz mi w naszą rocznicę samodzielnie jechać do Hiszpanii? Chcę od ciebie dziecka, Jan, powinieneś był mnie tamtej nocy doprowadzić do zajścia w ciążę” — teraz jest na niego naprawdę zła.
„Nie bądź taka infantylna, dziewczynko, za parę miesięcy polecisz do Rio na kilka ładnych, dużych cycków. Wszystko załatwiłem i zapłaciłem.”
„Do diabła, Jan, nie chcę większych cycków, te miseczki E, które mam, są wystarczająco duże.”
„Aż pojedziesz, jestem twoim mężem.”
„Nie wchodzi w rachubę” — mówi mu oburzona.
„Do diabła, Petro, zrobisz, co ci każę.”
„Ani mru-mru, co ty mówiłeś, gdy nie chciałeś mnie przenosić przez próg?”
„Co mnie to obchodzi, co wtedy mówiłem.”
„Powiedziałeś: ‚ale ty nie jesteś moją własnością’.”
„Och nie?”
„Nie, to moje ciało i ja decyduję, co się z nim dzieje.”
„A jednak zrobisz, co ci każę, suka.”
To słowo zamyka rozmowę. Nazwać ją suką — dać jej poczucie, że jest tanią dziwką.
Rzuca się na niego i bije pięściami w jego pierś. Ale on się tym nie przejmuje. Jedną ręką chwyta obie jej nadgarstki, a drugą zadaje jej mocny policzek.
Wybiega z pokoju hotelowego i zamyka drzwi za sobą z głośnym trzaskiem. Przy windzie opiera się o ścianę i wybucha szlochem.
Drzwi windy „ping” i otwierają się. Miła belgijska para gejów, która ma pokój obok jej, wychodzi i widzi ją stojącą tam.
„Ojej, dziewczynko, co się z tobą dzieje?” — mówi Alphons, najstarszy z pary.
„Mój mąż — temperamentny i dominujący, tak, to lubię, ale nie może mnie bić.”
„Och nie, świeżo po ślubie, a już bije” — mówi Etiënne.
„I co teraz zrobisz?” — pyta Alphonse.
„Zjem śniadanie w restauracji, a potem pójdę do miasta. Na zakupy. Niech sobie dzisiaj rozważa swoje grzechy. Wieczorem pewnie do niego wrócę.”
„Mężczyzna nie powinien bić swojej żony, Petro. Mężczyzna, który bije żonę, nie ma w sobie nic dobrego” — mówi Alphons.
„Dał mi wprawdzie kartę AmEx Black w prezencie, dziś mu zrobię przykrość.”
„Nie daj, żeby uczynił z ciebie trophy wife, Petro” — mówi Etiënne.
„Nie, nie chcę jeszcze większych cycków.”
Etiënne patrzy na nią pytająco.
„Chce, żebym poleciała do Rio na operację powiększenia piersi.”
„Och, jeszcze większe” — mówi z głębokim zmarszczeniem czoła.
„Nie będzie z tego nic, absolutnie.”
„Życzę ci miłego wypadu, Calle Marqués de Larios to miejsce, a weź sobie lody w Casa Mira.”
Idzie na śniadanie do restauracji, potem wychodzi do miasta. Nad Calle Marqués de Larios rozciągnięto białe płachty nad ulicą, dzięki czemu nawet w środku dnia można robić zakupy w chłodzącym cieniu. Kupuje sobie przepiękną długą suknię w Massimo Dutti. Nie spieszy się i dokładnie ją przymierza. W Desigual kupuje szerokie, długie białe spodnie i piękną, kolorową bluzkę. Na dziale torebek nabywa zabawną kolorową torebkę. Potem idzie do działu biżuterii i kupuje zegarek i kolczyki. Ale Málaga nie jest aż tak drogim miastem. Łącznie nie wydała jeszcze tysiąca euro. Nie, to nie zaboli go specjalnie. Ale łagodzi jej cierpienie. Długa suknia świetnie na niej leży; ma ją na sobie i teraz spaceruje ulicą. Tak, ma ochotę na loda z Casa Mira. Staje w kolejce. Mężczyźni patrzą na nią. Jeden z pewnym pożądaniem w oczach — mniej przyjemne — ale inni patrzą na nią z podziwem i to jest przyjemniejsze. Tak, jest przyzwyczajona do tych spojrzeń. Wie, że jest pięknością, zwłaszcza teraz w tej przepięknej sukni.
Późnym popołudniem idzie na miły posiłek do Astrid Taperia Organica przy Calderon De La Barca. Ta restauracja jest nastawiona na wegetarian, takich jak ona, a jedzenie jest pyszne i ekologiczne.
W nieco lepszym nastroju wraca wieczorem do hotelu. Przykłada kartę do zamka swojego pokoju i drzwi zaskrzypiawszy otwierają się.
Jana nie ma. Widzi jego aktówkę dyplomatyczną stojącą na komodzie. Ogarnia ją ciekawość i chce otworzyć walizkę. Widzi, że ustawiono szyfr. „Nie za mądre, Janie” — myśli ze sobą. Otwiera walizkę i zastyga ze strachem.
W walizce leżą dwa Sig Sauery P320 z tłumikami i ładownicami na magazynki. A co najgorsze — trzy zdjęcia, z których jedno przedstawia capo di tutti capi Alejandro Sotto, którego przedwczoraj widziała z dziurami po kulach w Máladze hoy.
„Jakim biznesmenem jest Jan?” — pyta się teraz sama siebie.
Ogląda pozostałe dwa zdjęcia. „Czy on ma też ich wyeliminować?” — myśli.
„O mój Boże, co ja teraz mam zrobić?”
Jedno ze zdjęć wydaje jej się znajome, idzie więc poszukać w Google i odnajduje tego mężczyznę. To prokurator Enrique González. „O mój Boże, czy Jan zamierza zamordować prokuratora?” — zastanawia się. „A kim jest ten drugi mężczyzna?”
Zamyka walizkę i odkłada ją z powrotem na komodę. Na czas, bo Jan właśnie wchodzi do pokoju.
„No proszę, wróciłaś, wydałaś moje pieniądze na ubrania?”
„Nie potrzebuję twoich pieniędzy” — wyciąga kartę kredytową z portfela, łamie ją na pół i rzuca w jego stronę.
„Och, Petro, nie powinnam była cię uderzyć, czy możesz mi kiedyś wybaczyć?”
Patrzy na niego — czy mówi szczerze?
„Dzisiaj nie, Janie.”
„Och tak, rozumiem” — brzmi naprawdę skruszony.
„Jest późno, Janie, idę spać i wolałabym, żebyś spał na kanapie.”
„Naprawdę tego chcesz?”
„Tak, Janie.”
On wzdycha: „Zasłużyłem na to, co?”
„Tak, zasłużyłeś.”
„Petro, to moje usposobienie, przysięgam ci, to nigdy się nie powtórzy.”
Petra patrzy na niego, chce w to uwierzyć. Pomimo wszystkiego, co się stało, nadal go kocha.
Wzdycha: „Dobranoc, Janie.” Odwraca się i idzie do drzwi sypialni ich apartamentu.
„Petra.”
Odwraca się i patrzy na niego.
„Jutro znów wyjeżdżam na dwa dni.”
„O rany, Janie, wyobrażałam sobie naszą podróż poślubną inaczej.” Ale, szczerze mówiąc, teraz jej to nie przeszkadza — woli mieć go kilka dni z dala od siebie.
Idzie spać, ale nie może zasnąć. Leży i rozmyśla. „On znów wyjeżdża na dwa dni. Potem zabije tego prokuratora. Boże, jeśli tego nie zgłoszę na policję, będę współwinna morderstwa. A jednak Jan jest moim mężem. O, cóż za dylemat.” W końcu jednak na krótko zasypia.
Kiedy rano budzi się i wstaje, czuje się rozbita. Wpada do salonu ich apartamentu i widzi, że Jan wyjechał. Jego aktówka dyplomatyczna już nie stoi na komodzie.
Podejmuje decyzję — anonimowo zgłosi przestępstwo Jana. Wyszukuje numer inspektorki policji i do niej dzwoni.
„Tu inspektor naczelny Alisa Fernández z Policía Nacional w Maladze, w czym mogę pomóc?”
„Ja… tak, chcę zgłosić przestępstwo. Mój mąż miał walizkę. Myślałam, że to sprawy służbowe, ale w środku były dwie Sig Sauery P320 i trzy zdjęcia. Jedno ze zdjęć przedstawia capo di tutti capi Alejandro Soto, a drugie prokuratora Enrique Gonzáleza.”
„Czy mogę zapytać, kto do mnie dzwoni?”
„Nie, chcę to zgłosić anonimowo. Podejrzewam mój mąż o straszne przestępstwo, ale on wciąż jest moim mężem.”
„Rozumiem, a kim jest trzeci mężczyzna?”
„Tego nie wiem.”
„Czy ją rozpozna Pani, gdyby ją Pani zobaczyła?”
„Tak, oczywiście.”
„Czy nie chciałaby Pani przyjść na komisariat?”
„Nie wiem…”
„Powinna Pani coś wiedzieć: Enrique González został dziś rano znaleziony w swoim samochodzie. Miał kulę w czoło. Nie żyje.”
„Och, to okropne.”
„Tak, to powiedz. Czy ma Pani sumienie, proszę pani?”
„Tak, oczywiście, przecież inaczej bym do was nie dzwoniła.”
„Jeśli przyjdzie Pani na komisariat, może jeszcze uratujemy życie tego trzeciego mężczyzny. Mówiła Pani, że ma Pani sumienie. Jeśli nie przyjdzie Pani, będzie Pani tego żałować do końca życia. Mam nadzieję, że to rozumie Pani, prawda?”
„O Boże, cóż za dylemat” — i rozłącza się.
„A Roberto, namierzyłeś ją?” — pyta Alisa.
„Hotel Sol Guadalmar, Alisa.”
„Poza tym mam ją też: nie wyłączyła identyfikacji numeru. Oddzwonię do niej i powiem, że nadchodzimy.”
Dzwoni do niej.
„Przy telefonie Petra van Nimwegen.”
„Czyli nazywasz się Petra.”
„O, panie inspektorze…”
„Mów mi Alisa. Petra, moja koleżanka namierzyła Twój telefon, zatrzymujesz się w Hotelu Sol Guadalmar. Zrób mi przysługę i powiedz numer pokoju, bo przychodzimy do Ciebie.”
„O Boże, Alisa, pokój 407.”
„Dobrze, Petra.”
„Ojej, co ja zrobiłam?”
„Petra, zrobiłaś jedyne słuszne, jesteś po właściwej stronie. Do zobaczenia.”
Kwadrans później ktoś puka do jej drzwi. Otwiera i przed drzwiami stoi młoda kobieta i mężczyzna w średnim wieku.
Kobieta wyciąga rękę: „Dzień dobry, Petra, jestem Alisa, a to mój kolega Roberto.”
Petra uśmiecha się i podaje jej rękę, zaprasza ich do środka.
Dwaj funkcjonariusze siadają na kanapie, ona sama zajmuje jedno z foteli.
„Może kawa?”
„Dziękuję za propozycję, proszę pani, ale wolałabym, żeby mi Pani opisała zdjęcie tego trzeciego mężczyzny.”
Petra podaje jej kartkę papieru z portretem mężczyzny.
„Jestem ilustratorką z zawodu, narysowałam go dla pani.”
„To jest sędzia Xavier Martínez. Czy może chwilę poczekać, zadzwonię na komisariat. Sędzia musi natychmiast otrzymać ochronę.”
Alisa dzwoni na komisariat i instruuje swoich ludzi, co zrobić.
„Pani mąż wyszedł, czy powiedział, kiedy wróci?”
„Miał wyjechać na dwa dni, spodziewam się, że wróci jutro wieczorem.”
„Dobrze, zatem dziś lub jutro spróbuje dokonać zamachu na sędziego Xaviera Martíneza. Mamy nadzieję go wówczas zatrzymać, ale jeśli mu się to uda i zdoła uciec, prawdopodobnie wróci do pani jutro wieczorem. Będziemy na niego czekać tutaj. Byłoby dobrze, gdyby pani otworzyła drzwi — odważy się pani na to?”
„Tak, dlaczego nie, Jan przecież mi nic nie zrobi? Ale ma też kartę dostępu, nie będzie pukał, po prostu wejdzie.”
„Jutro wieczorem to nie zadziała, Petra, my się tym zajmiemy.”
„Czy zamierzacie zastrzelić Jana?”
„Zamierzamy Jana zatrzymać, Petra, nie zabijamy ludzi ot tak sobie.”
Następnego ranka dochodzi do próby zamachu na życie sędziego Xaviera Martíneza. Zamach nie udaje się, ale sprawca ucieka.
Późnym rankiem Alisa i Roberto zgłaszają się do Petry.
„Dzień dobry, Petro, twój mąż zdołał uciec, chcemy tu na niego poczekać.”
„Wejdźcie tylko.”
„Gdy za chwilę zapuka, otworzysz mu drzwi? Tylko nie zapomnij potem zamknąć drzwi do przedpokoju. My ustawimy się tuż przy drzwiach do przedpokoju. Lepiej, żebyś to ty została w przedpokoju. Ewentualnie możesz uciec na zewnątrz, ale nie rób tego od razu — pozwól mu najpierw wejść, bo inaczej może wyczuć podstęp.”
„Dobrze, Alisa.”
Około czwartej po południu ktoś głośno stuka do drzwi.
„Petra, otwórz!” — woła Jan.
Alisa i Roberto wyciągają swoje Glocki 43X i ustawiają się przy drzwiach do przedpokoju.
„No dalej, Petra, otwieraj” — mówi Roberto.
Petra idzie do przedpokoju i otwiera.
Przed nią stoi Jan, krwawi z lewego barku.
„Jan, co ci się stało? Krwawisz.”
Jan brutalnie odepchnął ją na bok. Uderza o ścianę przedpokoju.
Chwytając za klamkę drzwi do przedpokoju, wchodzi do środka.
„Ręce do góry, Jan!” — krzyczy Alisa.
Jan zatrzaskuje drzwi przed jej nosem.
Chwyta Petrę za włosy, podciąga ją do góry, wyciąga pistolet i przykłada go do skroni żony.
Alisa popycha drzwi przedpokoju. Rozlega się strzał i w drzwiach pojawia się ślad po kuli. Kula ledwo ją mija.
„To nie ma sensu, Jan, stąd nie wyjdziesz, poddaj się.”
„Nie mów mi, co ma sens. Czy ta śmieć mnie zdradziła?”
„Zrobiła to, co zrobiłby każdy przyzwoity obywatel, Jan.”
„Widzisz, ona mnie zdradziła, własnego męża.”
Stoi tam w przedpokoju, pistolet przy skroni żony. Alisa stoi w futrynie drzwi z pistoletem wycelowanym w Jana.
„Poddaj się, Jan, to nie ma sensu.”
„Ja zdecyduję, co ma sens. Idę stąd i zabieram ją ze sobą.”
„Spójrz za siebie, Jan, stąd nie uciekniesz.”
Dwóch kolegów Alisy stoi na korytarzu z wyciągniętymi pistoletami.
Jan rzuca okiem za siebie i widzi, że jego sytuacja jest beznadziejna.
„Zabiję tę sukę, nawet jeśli to będzie ostatnie, co zrobię” — krzyczy.
Alisa uświadamia sobie, że jeśli teraz nie zareaguje, skończy się źle. Jest biegłą strzelczynią, ale to wciąż ryzykowny strzał.
Celuje pistolet w czoło Jana i pociąga za spust.
Jan pada śmiertelnie trafiony na podłogę przedpokoju.
Petra wpatruje się w już niewidzące oczy swojego męża.
„O, Janie…” — szlocha.
Prawa autorskie © Reuel 2025

